Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki
245
BLOG

Tańczący kogucik

Prawy  Ostrołęcki Prawy Ostrołęcki Polityka Obserwuj notkę 0

O tym, że media elektroniczne odgrywają coraz większą rolę w kształtowaniu opinii publicznej nie trzeba już dziś chyba nikogo przekonywać. W czasach, kiedy życie społeczne zaczyna przenosić się na portale społecznościowe, a telewizja dzięki przekazowi satelitarnemu i cyfryzacji trafia w najdalsze zakątki ziemi, coraz bardziej ten fakt starają się wykorzystać politycy, by ulepić potencjalnego odbiorcę informacji zgodnie ze swoimi oczekiwaniami i propagandowymi hasłami. Walka o głosy wyborców w dużej mierze toczy się w internecie i na ekranach telewizorów.

W Polsce doskonałym narzędziem dla obozu władzy staje się proces cyfryzacji i walka o dostęp do widza na platformie multipleksowej. Od dłuższego czasu obserwuję proces koncesyjny, podczas którego Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, ciało które w założeniu miało być bezstronne, neutralne i obiektywne, z uporem godnym lepszej sprawy sekuje z platformy cyfrowej Telewizję Trwam. Można nie zgadzać się z linią programową stacji z Torunia, ale należy dostrzec przynajmniej dwie obiektywne jej cechy – znaczącą oglądalność oraz sprawne zarządzanie, co musi przekładać się na niezły stan finansów TV Trwam. Inaczej nie mogłaby tyle czasu funkcjonować. Niewątpliwie kolącym w oczy demokratów z KRRiT jest fakt, że programowo stacja ta nie należy do zwolenników liberalnego czy też jak się mówi ostatnio multi – kulti widzenia świata. W ocenie rządzącej od sześciu lat Platformy lokuje się też po przeciwległej stronie. Telewizja religijna podkreśla chrześcijański charakter naszego obszaru kulturowego, przypomina zasady katolickiej tradycji, a w dyskusjach z udziałem gości porusza także tematy niepopularne i nieobecne w zglajszlachtowanych mediach komercyjnych i coraz bardziej upodabniającej się do nich telewizji publicznej. I to chyba jest główny powód, dla którego nie może dostać się na tzw. multipleks. A nie kwestie finansowe, które wielokrotnie KRRiT przywołuje odnosząc się do stanowiska TV Trwam. Może też chodzi o kształtowanie przyszłego wyborcy, który zamiast poświęcać czas problemom światopoglądowym, gospodarczym i społecznym dostanie kilka kanałów z podrygującymi panienkami oraz facetami w białych skarpetach i mokasynach. A w tle zabrzmi wyciszające społeczne niepokoje umc, umc, umc.

Sprawami poważnymi zajmie się TVN24 i wystraszona o utratę etatów telewizja publiczna. Chociaż ostatnia wizja prezesa Brauna, polegająca na przekazaniu dziennikarzy, operatorów i montażystów pod opiekę firmy zewnętrznej zaburzyła pozorny spokój i poddanie Woronicza rządzącym. Rewolucyjny pomysł ostatecznego opróżnienia telewizji publicznej z niepokornych i niepodporządkowanych władzy zaniepokoił nawet Brukselę, która dostrzegła w tym procesie zmierzanie państwowych mediów w kierunku Białorusi. „Będziesz mówił i pokazywał to co chcemy, bo inaczej stracisz pracę” – po sześciu latach upartyjniania urzędów, agencji i innych instytucji PO chce wyjaśnić sprawę także w TV. Jednak moim zdaniem podeszła do tego za późno i strzeliła sobie w stopę atakując środowisko lemingów, gotowe sprzyjać jej za utrzymanie obecnego w TVP status quo .

O tym, że rządowej koncepcji nie uda się przejść bez walki świadczy emisja w tzw. prime time programu redaktora Sekielskiego „Po prostu”, w którym zajął się on aferą przekazania 11 milionów z publicznej kasy na konta prywatnego klubu sportowego z Sopotu. Pomijając już fakt, że kasę przekazali ludzie z kręgu premiera ludziom z kręgu premiera, w audycji tej obnażono cały system funkcjonowania polskiej energetyki jądrowej w budowie. Może ja patrzę na to wyjątkowo subiektywnie, ale z przekazu wynikało jednoznacznie, że jest to wielomiliardowy przekręt, z którego nic nie wyjdzie. Jednak zanim o tym się przekonamy kilka firm i kilkudziesięciu, a może więcej, przyjaciół króliczka, ukręci na tym niezłą kasę. Tym programem ekipa dziennikarska TVP pokazała, co myśli o tzw. outsourcingu.

Był kiedyś taki dowcip o tańczącym koguciku na wystawie sklepu zoologicznego. Stepował on w klatce w rytm swingowej muzyki. Pewien klient zapragnął go mieć i za duże pieniądze kupił kogucika wraz z klatką i wmontowanym w nią magnetofonem. Po kilku godzinach zadzwonił do sklepu i powiedział, że mimo zaciągnięcia firanek i wyłączenia muzyki kogucik nadal tańczy. Zaspany właściciel odrzekł, że zapomniał mu powiedzieć, iż obok magnetofonu jest jeszcze jeden przycisk - wyłącznik elektrycznej kuchenki podgrzewającej podłogę klatki.

Tak mi się wydaje, że decyzją o oddaniu pracowników firmie zewnętrznej prezes Braun włączył kuchenkę pod podłogą. A następne dni pokażą, czy przy okazji nie urwał wyłącznika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka